KDMagazyn – wywiad z Panią Zofią

7 grudnia 2022

PANI ZOFIA NA PLACU KOŚCIUSZKI MIESZKA 67 LAT

Na plac Kościuszki trafiliśmy jako jedni z pierwszych. Tato dostał mieszkanie nad bramą. Na przeprowadzkę załatwiliśmy z firmy taty ciężarówkę, ale ja z mamą i siostrą jechałam tramwajem. Zapadł mi w pamięci ten widok, wszędzie było niesamowite błoto, byłam wtedy małą dziewczyną, sięgało mi po kolana. Wszędzie ta glina. Ciężarówki jeździły, budowa trwała. To był 1955 rok. 

Na początku to nie mieliśmy nawet prądu w mieszkaniu, ale sąsiad elektryk jakoś nas podłączył. Było centralne ogrzewanie, wody nie trzeba było nosić z klatki schodowej, była toaleta. Wróciliśmy do normalnego życia po mieszkaniu w okropnych warunkach we wcześniejszym lokum. Pamiętam jak te wszystkie budynki budowali od podstaw, siedziałam w oknie i patrzyłam jak wciągali wiadra i inne rzeczy na górę. Pamiętam mężczyzn stojących na rusztowaniach. Bardzo szybko powstały pozostałe budynki i ja to wszystko obserwowałam.

Wszyscy pytali się ojca jak daleko był w partii, jak duże miał znajomości, że dostał mieszkanie na placu Kościuszki, bo te mieszkania, można powiedzieć, były przeznaczone dla prominentów [tj. osoba zajmująca eksponowane stanowisko w jakimś środowisku] tamtego okresu. Budowane były porządnie – jako miejsce reprezentatywne. A ojciec ani nie był w partii, ani nikogo szczególnie nie znał. Kiedy UBowiec zabrał nam willę, w której wcześniej mieszkaliśmy na Krzykach i umieścił nas w swoim okropnym mieszkaniu, ojciec wybrał się do Warszawy ubiegać się o sprawiedliwość, ale to nie były dobre czasy do walki o sprawiedliwość. Usłyszał, że jeśli nie chce trafić tam, gdzie jeszcze nie był, to natychmiast ma się wynosić. Wrócił, zacisnął zęby i pracował dalej. A z tym mieszkaniem to palec Boży.

KDM jest i był dla mnie dobrym miejscem do zamieszkania. Przede wszystkim, jeśli chodzi o bliskość do różnych instytucji, różnych miejsc. Komunikacja też jest dobra. Był też dobrym miejscem, bo PDT [obecnie: Renoma] był tuż obok. A tam można było dostać praktycznie wszystko, zaczynając od środków czystości a kończąc na delikatesach. Chodziłyśmy tam z siostrą po cukierki. Wykalkulowałyśmy, że będziemy kupowały bez papierków, bo wtedy więcej nam się zmieści.

Kiedyś na placu to były same neony. Wyglądało to bardzo pięknie, ale też było tak, że pół świeciło, a pół nie świeciło. Savoy miał neon, kawiarnia Stylowa też miała. Także bardzo się cieszę, że mamy teraz choć ten jeden świecący neon. Tylko zawsze się zastanawiałam czemu PZU robi reklamę złodziejom. 

A gdybym miała opisać plac Kościuszki jako człowieka to byłby to człowiek ruchliwy, żywotny i ciągle idący do przodu. Chciałabym, żeby na plac zaczęły wprowadzać się młode rodziny, żeby dodać trochę tego życia, żeby wszystko odmłodzić. Plac Kościuszki i KDM to także symbol odbudowy miasta, podwaliny pod powrót do normalności, pod stworzenie Polskich korzeni tego miasta. Dlatego moim zdaniem należy o niego dbać, przywrócić mu dawny blask i pamięć. Aby młode pokolenie wiedziało od czego zaczynaliśmy. KDM to pewna pamiątka, która powinna zostać zapisana w świadomości młodych.

Zobacz również

Skip to content