Jagodno – od łanów zboża po wstęgi bloków
Wrocławskie osiedle Jagodno nie od razu powstało. Najpierw teren na południe od Ołtaszyna zajmowała wieś Lamowice (niem. Lamsfeld). Dziś w tym miejscu przebiegają ulice Sarnia i Jareckiego, które stanowią część osiedla. Wprawne oko dojrzy wśród nowej zabudowy przedwojenne domy.
Druga część znanego nam obecnie osiedla po wschodniej stronie ul. Bardzkiej, powstała jako kolonia na początku XX wieku – tzw. Lamsfeld Siedlung. Tworzyły ją ulice: Dróżnicza (dawna Lipowa), Jagodzińska (dawna Dębowa) i Brzozowa. Nadal posiadają one charakter podmiejskiej kolonii willowej.
Wrocław zawitał na Jagodno dopiero w 1951 roku, po poszerzeniu granic miasta. Kolejne kroki rozbudowy Jagodna to przełomy lat 70. i 80. oraz 80. i 90. XX wieku. Wtedy wyznaczono nowe działki pod zabudowę jednorodzinną. Prawdziwy boom to jednak ostatnie lata, które na dużą skalę zapoczątkowało Osiedle Cztery Pory Roku przy Vivaldiego i Wagnera wzniesione w latach 2004-2011. Od tej pory Jagodno przekształca się w przedmieście-sypialnię.
Naszym spacerem, który obejmie trasę od ulicy Sarniej do Artemskiej, pragniemy rozpoznać potencjały Jagodna. Chcemy zastanowić się nad tym, w jaki sposób tworzyć na Jagodnie miejsca wspólne. Czy można tu rozwijać poczucie tożsamości i wspólnotowości? Czy są tu miejsca, które mogą integrować? Jak w tworzeniu takich przestrzeni może pomóc zieleń? Chodźmy na osiedle i poszukajmy jego plusów!
Lilla Krzycka & Krzysztof Ziental
1. Sarnia Point
Jagodno nie ma wyraźnego punktu centralnego – jak rynek, plac czy park. Dlatego miejsca o takim charakterze dopiero się tutaj kształtują. Sarnia Point, znajdując się przy skrzyżowaniu dróg u progu najstarszej części osiedla i posiadając funkcje handlowo-usługowe, może być jednym z takich lokalnych centrów. Są tutaj już kawiarnia z ogródkiem gastronomicznym, restauracje oraz punkty handlowe.
Przy funkcjach handlowo-usługowych istotne jest w mieście usytuowanie. Rozwidlenie dróg, a więc miejsca zwiększonej komunikacji, to jedne z lepszych punktów dla handlu. Można tu spotkać w jednym miejscu mieszkańców różnych kwartałów. Zróżnicowane usługi i handel stwarzają miejsce, gdzie chce się zatrzymać na chwilę, spędzić czas z rodziną lub przyjaciółmi. W tym przypadku być może działa także genius loci (duch miejsca) – tutaj mogła się już od dawna znajdować gospoda, karczma czy zajazd.
- W takich przestrzeniach na pewno warto rozwijać ogródki gastronomiczne, a wraz z nimi, zieleń – sadzić drzewa, a także stawiać ławki. Czyli łączyć przestrzeń prywatną (ogródek) z publiczną (ciąg pieszy).
2. Osiedle Cztery Pory Roku
Osiedle Cztery Pory Roku to kamień milowy we współczesnej historii Jagodna. Te powstałe w latach 2004-2011 osiedle zaprojektowała i zrealizowała wrocławska firma deweloperska Archicom. Złożone z czterech części – jak pory roku – składa się z różnych kompozycji bloków o architekturze przywodzących na myśl mniej lub bardziej architekturę włoską. Wyznaczono w nich nie tylko dość sporo przestrzeni zieleni, z placami zabaw, lecz także małe place.
Szczególnie wyróżnia się plac w części zachodnio-południowej przy ul. Vivaldiego. To wnętrze, umieszczone pomiędzy dwoma blokami na planie litery L, podzielone zostało na część o charakterze alei parkowej, ze szpalerem drzew i prostokątnego placu otwartego z jednej strony na aleję, z drugiej na ulicę. Środek placu wyznacza zaś rzeźba, autorstwa Alojzego Gryta, nienaturalnych rozmiarów jabłka, z którego w miejscu ogonka wyrasta drzewo. Pod drzewem znajduje się postać mężczyzny.
Sztuka w architekturze pojawiała się zawsze. Czy to w postaci płaskorzeźby na elewacji, czy jako figura stojąca w przestrzeni pomiędzy budynkami. Podobnie jest na Jagodnie, rzeźba nie tylko wprowadza piękno, lecz także jest przyczyną do refleksji, a w końcu staje się charakterystycznym punktem na mapie osiedla. Tak jak mieszkańcy i mieszkanki Wrocławia umawiają się pod pręgierzem, tak ci z osiedla Cztery Pory Roku – pod jabłkiem.
Niestety zarówno ta przestrzeń, jak i rzeźba jabłka są dostępne tylko dla osób mieszkających na osiedlu Cztery Pory Roku. Wygrodzenia, zamykane furtki i szlabany oddzielają je od reszty Jagodna. Może dlatego plac i zielona aleja przy nim nie funkcjonują jako miejsce spotkań, rekreacji i integracji. A taki potencjał w nich drzemie.
- Przestrzeń ta niemal prosi się o wiosenne koncerty wiolonczelistów, kino letnie, jesienną potańcówkę sąsiedzką czy pchli targ.
3. Targowisko na rogu Vivaldiego i Buforowej
Zdążyliśmy już trochę zapomnieć, że pierwotnie miasta kształtowały się w oparciu o dwie potrzeby – skutecznego schronienia przed światem zewnętrznym oraz sprawnej wymiany dóbr. Ta pierwsza odzwierciedlała się w budowie murów, fortyfikacji i fos. Ta druga wypełniała się na rynkach i placach. To nie rozrywka i gastronomia, jak dziś przeważnie, ożywiała główne miejskie place, lecz handel.
Zanim w miastach powstały ulice i pasaże handlowe, to właśnie place zalewane były żywiołem kupujących
i sprzedających. Znamienne, że estetyka, a w dawnych wiekach i niestety higiena, nie były w tych przestrzeniach na pierwszym miejscu. Liczyło się tylko to, żeby przy minimalnym nakładzie dobrze coś sprzedać i kupić. Dziś już jednak nie możemy w targowisku widzieć tylko źródła taniego i prostego zysku.
Można powiedzieć, że targowisko przy Vivaldiego jest na początku drogi od połączenia funkcji handlowej
z miejscem przyjaznym do przebywania. Dla handlu, gastronomii czy rozrywki nie liczy się tylko bywanie,
ale przebywanie klienta. Zyski bowiem nie generuje się tylko z pierwszej potrzeby kupującego, lecz także oferty sprzedającego i sposobu jej prezentowania. Można przyjść do cukierni po słodką bułkę, a zostać na kawie i ciastku. Można umówić się ze znajomymi na wino, a zamówić do niego jedzenie.
- W przypadku tego targowiska wydaje się, że do pełni szczęścia wystarczyłoby usunięcie ogrodzenia i uporządkowanie stacji rowerowej. Wreszcie stworzenie osiedlowego miejsca z kontenerami z zaprojektowaną spójną grafiką, mapką orientacyjną, oświetleniem: sklepy, ryneczek warzywny, knajpki, wspólna przestrzeń do spotkań, spożywania posiłków, gier. Przestrzeń ta mogłaby być poszerzana o food trucki w łykendy.
4. Ulica Buforowa
Z chwilą pojawienia się w miastach samochodów ulice zaczęto projektować jako szerokie arterie, głównie służące poruszaniu się aut. Postrzegano, że wielość pasów, brak świateł i jednopoziomowe skrzyżowania usprawnią w pełni ten sposób poruszania się. Dziś wiemy, że nic bardziej mylnego. Przez to bowiem ulice stały się nie tylko źródłem hałasu i spalin, lecz także pogorszyły warunki dla pieszych czy rowerzystów.
Co znamienne, takie myślenie o ulicy nie polepsza warunków dla ruchu kołowego. Więcej pasów to więcej aut, więcej aut, to większe prawdopodobieństwo korków i zatorów, niż wolnej trasy do szybkiej jazdy.
A ulica miejska pierwotnie kształtowała się według potrzeb przede wszystkim pieszego. Dlatego projektowano przy nich szpalery drzew, place zamieniano na zielone skwery, a kamienne „kocie łby” wymieniano na gładkie i szerokie trotuary. Witryny sklepowe, komponowane z myślą o przechadzających się mieszczanach, zachęcały ich do decyzji zakupowych.
Pamiętając oczywiście o podstawowych potrzebach komunikacyjnych, które musi spełnić dziś ulica Buforowa, szkoda byłoby myśleć o niej tylko jako o arterii dla ruchu kołowego. Buforowa pozbawiona drzew, szerokich chodników i licznych przejść poprzecznych, będzie coraz bardziej dzielić Jagodno na pół, niż być jego osią.
Stworzenie zielonej arterii z drzewami, dających zacienienie, zmniejszających hałas i zanieczyszczenia, regulujących temperaturę czy z łąkami kwietnymi, a wreszcie pawilonami usługowymi pozwoliłoby na powstanie Buforowej jako jagodzińskiej Champs-Élysées.
- Ulica taka mogłaby nawet stać się parkiem linearnym, służącym do wypoczynku i rekreacji w dzień wolny, a na co dzień przyjemną arterią komunikacyjną do podróży pieszych, rowerowych czy komunikacją zbiorową, przy dalszych kierunkach.
5. Ulica Komedy
Planowanie ulicy zaczyna się przede wszystkim od zaprojektowania jej przekroju. Ulica Komedy otrzymała pośrodku pas jezdni o szerokości optymalnej dla ruchu wewnątrzosiedlowego. Po obu stronach powstały chodniki o standardowych szerokościach. Pozostały teren przeznaczono zaś na zieleń – trawę, przy skrzyżowaniach krzewy, a przede wszystkim obustronne szpalery drzew.
Tak zaprojektowana ulica pomyślana jest przede wszystkim z myślą o ludziach. Zarówno bowiem kierowca auta, rowerzysta czy jeżdżący komunikacją zbiorową zawsze mają jakiś odcinek do pokonania pieszo. Dlatego tak ważne jest, aby na ulicy przede wszystkim pieszy czuł się bezpiecznie i komfortowo.
Na Komedy do pełni szczęścia brakuje na pewno kwitnących krzewów, które nadałyby więcej barw terenom zieleni, a także ławek. Ten najważniejszy mebel dla miasta nie tylko służy do przysiadania zmęczonym, lecz także pozwala uciąć krótką pogawędkę. Wreszcie ławka daje sposobność do obserwowania życia na osiedlu.
- Na pewno warto rozwijać tę jagodzińską ulicę w kierunku jeszcze bardziej przyjaznej pieszym, a więc niemal każdemu.
6. Róg Drabika i Artemskiej
Ulica jednakże to nie tylko nawierzchnie, tereny zieleni czy ławki. To także ściany, które tworzą jej ramy, czyli pierzeje. Istotne znaczenie mają partery. Brak w nich drobnego handlu i usług ogranicza dany fragment miasta jedynie do funkcji mieszkaniowej. Taka ulica jest jak las jednego gatunku – ma swoje zalety, jednakże dość szybko nuży i nie zachęca do dłuższego przebywania.
Na rogu Drabika i Artemskiej właśnie w parterach wyznaczono lokale handlowo-usługowe. Poprzedza je niewielki teren zieleni, z geometrycznymi siedzisko-stolikami w charakterystycznym dla inwestycji kolorze pomarańczowym. Wystarczy obejrzeć się na przeciwległe narożniki, które ogranicza betonowy mur oporowy ogródków mieszkań w parterach, aby dostrzec różnicę.
Przeznaczanie parterów na sklepy czy usługi, takie jak: cukiernia, poczta, kwiaciarnia, apteka, kosmetyczka, fryzjer czy szkoła językowa, nie tylko polepsza mieszkanie na osiedlu, lecz także daje pretekst do spotkań
międzysąsiedzkich, poznawania się, a więc interakcji.
- Przygodne kontakty, rozmowy o dzieciach czy psach, mogą zaowocować dalszymi działaniami osiedlowymi.
7. Podwórko bloku przy ulicy Artemskiej 2-6
Podwórko tego bloku posiada cechę, której starsze, pobliskie mogą zazdrościć – jest ono otwarte. Podwórza to bardzo specyficzna część miasta. Najczęściej ma ono charakter publiczno-prywatny lub półprywatny. Stanowi bowiem przestrzeń zamkniętą budynkami, a jednak dostępną dla wielu. Wchodząc z ulicy w podwórko, nawet te nieposiadające barier w postaci płotu czy furtki, osoba mieszkająca przy nim zaczyna się czuć „jak u siebie”, osoba nie mieszkająca – jak gość. Obserwacje, a nawet badania potwierdzają, że zamykanie podwórek, ani nie podwyższa ich bezpieczeństwa, ani też nie chroni przed wandalizmem.
Kluczowe dla podwórka jest zatem zagospodarowanie, bo to ono podpowiada sposób korzystania z danej przestrzeni oraz określenie warunków korzystania z niego. Te tutaj posiada zarówno plac zabaw, jak i przestrzeń do wypoczynku. Taka wspólna przestrzeń nie tylko jednak może służyć na co dzień. Można także organizować w niej działania integrujące, takie jak: wspólne ozdabianie ślepych ścian, sadzenie roślin, tworzenie budek dla ptaków czy owadów zapylających, wreszcie zakładanie ogrodów sąsiedzkich.
Takie mikro-działania mogą mieć makro-znaczenie. O rzeczy zrobione wspólnie, nieanonimowo, lepiej się dba. Relacje międzyludzkie zaś, które podczas takich działań się zawiązują, procentują później przy rozwiązywaniu problemów, a nawet konfliktów. A konfliktom przeciwdziała otwarta dłoń do zgody, a nie zamknięta do rozmów furtka.
inne spacery
Odnowione przestrzenie publiczne, główne arterie miasta, znane budynki i kameralne knajpki. Przestrzenie kultury, małe sklepy i ważne instytucje. Te wszystkie miejsca, ale i pamięć o tych zaszłych, tworzą poklejoną tożsamość Wrocławia.
Centrum jest znajome – wszyscy z niego korzystamy, jest miejscem spotkań i przeróżnych aktywności. Jednocześnie zmienia się niezwykle dynamicznie, jest turystyczne i prestiżowe. W rezultacie zyskujemy stale kształtującą się wielowymiarową różnorodność.
Czy znamy nasze centrum naprawdę? Co o nim wiemy i czy czujemy się w nim jak u siebie?
Oswajamy centrum poprzez odkrywanie warstw historii, przywoływanie pamięci miejsca i pokazywanie jego codziennej strony.
Inne Spacery to cykl spacerowy dedykowany centrum Wrocławia. Z tą mapą w każdej chwili możecie poznać jego kawałek. Z inną perspektywą, bo przecież każdy z nas ma swoje centrum gdzie indziej. Serce miasta bije w jego mieszkańcach, lokalnym biznesie i niezwykłych historiach – pozwólcie, że je Wam opowiemy!